Brzmi to nieco patetycznie, ale tak się właśnie składa, że dziś kończę 25 lat, czyli dokładnie ćwierć wieku. To zarazem mało i dużo. Nie chciałbym się tutaj rozwodzić nad swoim dotychczasowym życiem, choć przyznam, że takie chwile sprzyjają refleksjom. Ciekawe, że urodziłem się dokładnie w dziesiątą rocznicę aktu konstytutywnego Ruchu Światło-Życie. Ruchu, z którym związałem w jakiś sposób swoje życie. 25 lat Bożego błogosławieństwa. Przecież tak wiele się w tym czasie wydarzyło... Jakie będzie następne ćwierćwiecze? Czy przede mną jeszcze jedno czy może dwa? Takie pytania też się gdzieś rodzą. Ale przede wszystkim rodzi się pragnienie wyrażenia wdzięczności. Dlatego w czasie Mszy świętej będę dziś dziękował Bogu za dar życia, wiary i powołania, za każde dotknięcie Jego łaski, jakie miało miejsce w ciągu tych dwudziestu pięciu lat. I za wszystkich ludzi, których postawił na mojej drodze jako drogowskazy, przewodników, współwędrowców...
Zdaję sobie sprawę, że ten dzień jest ważny nie tylko dla mnie. W bardzo swoisty sposób przeżywają go moi kochani Rodzice. Fakt, że moje 25. urodziny zbiegają się w czasie z pewnym życiowym przełomem, jakim niewątpliwie jest kapłaństwo, a co za tym idzie z jakimś usamodzielnieniem, ma tutaj, jak mniemam, niebagatelne znaczenie. Oni wiedzą, że coś się skończyło, a zaczyna się coś nowego. Może nawet zdają sobie z tego sprawę lepiej niż ja. Bo sami kiedyś coś podobnego przeżyli.
Dobrze, że w naszej katolickiej kulturze, urodziny tracą swoje świąteczne znaczenie na rzecz imienin. Bo dzięki temu ma się czas choćby na taką refleksję. Za 25 lat chodzenie po tym świecie, dziękuję...
3 komentarze:
Szczęść Boże!To wypadałoby złożyć księdzu zyczenia, tak więć zyczę Bożego błogosławieństwa. Niech Bóg ma ks w opiece, i pomaga stawać sie żywym świadkiem Jego obecności i miłości. :D
wszystkiego dobrego...
Pozdrawiam Czcigodnego Kapłana. To miło, że piszesz bloga. Pozdrawia niewiele starszy kolega ks. Mariusz
Prześlij komentarz