poniedziałek, 7 stycznia 2008

Próba Abrahama

W innej konferencji bp Joseph podał bardzo ciekawą interpretację próby, którą przeszedł Abraham. Kiedy to miał złożyć w ofierze, innymi słowy - zabić - swojego syna, syna obietnicy, przez którego Bóg miał okazać mu swoje błogosławieństwo. Jak to mogło się stać, że Bóg kazał Abrahamowi zniweczyć jego największą nadzieję, największe szczęście?
Otóż stało się tak dlatego, że Abraham zachwycony darem, zapomniał, od kogo ten dar otrzymał. Uważał Izaaka za swojego syna, za swoją wyłączną własność. Tymczasem on był przede wszystkim własnością Boga. I właśnie to chciał przypomnieć Bóg Abrahamowi na wzgórzach krainy Moria.
Te słowa mną wstrząsnęły. Tak łatwo jest zatrzymać się na darze i zapomnieć o Dawcy. Zwłaszcza, że Bóg daje nam tylko same najwspanialsze rzeczy.
Abraham przeszedł próbę, bo zawierzył Bogu. Nikt z nas nie wie, czy zdołałby wygrać w tak granicznej sytuacji z własnym egoizmem, pychą i zachłannością. Jednak jest sposób, aby się tego wszystkiego ustrzec. Dziękczynienie. Bo tylko wciąż dziękując nie zapomina się o Dawcy. Dziękczynienie to modlitwa, w której ciesząc się z daru pamiętamy o Tym, który jest ponad wszystkim.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

oj niestety. dostajemy coś i cieszymy się, dziękuje choć nie zawsze ale po jakimś czasie to nas pochłania i zapominamy od kogo dostaliśmy tą radość. Bóg zawsze wie co robi :)

joanna pisze...

Jakoś mnie nie przekonuje ta interpretacja. Zwłaszcza, że nie przypominam sobie, żeby Pismo mówiło coś o tym, iż Abraham uważał syna za swą wyłączną własność i że nie wyrażał Bogu swej wdzięczności.
A nawet gdyby tak było, to Bóg nadal jawi się tu jako ktoś, kto mimo, że coś z własnej woli darował, chce aby to nadal do niego należało i żeby ten, który został obdarowany ciągle o tym pamiętał - taka postawa moim zdaniem niezbyt współgra w Bożą dobrocią i miłością. A już na pewno stoi w sprzeczności z bezinteresownością - w końcu my nie jesteśmy Bogu do niczego potrzebni, gdyż jest on bytem doskonałym.

Kurczak paliwozerny pisze...

Jak zwykle wspaniałe podsumowanie, pozdrowienia dla największego mózga jakiego znam osobiście! ;P

Anonimowy pisze...

Ah! w końcu znalazłam to czego szukałam. Czasami trwa to tyle wysiłku, aby znaleźć jeszcze małe przydatne informację.