Ostatnio miałem okazje posłuchać kilku konferencji, jakie wygłosił do kapłanów naszej archidiecezji ks. bp Joseph Grech z Australii. Nie czas i miejsce, by opisywać wszystkie bogate treści zawarte w tych konferencjach. Napiszę tylko o tym, co błyskawicznie sprawdziło się w moim życiu.
Biskup opowiadał, co robił, kiedy znalazł się w jakiejś trudnej sytuacji. Mówił, że zawsze wtedy pytał Jezusa: "Panie, co mam robić? Co będzie najlepsze?" I oddawał Bogu swój umysł, język, swoje ręce, myśli i czyny, całego siebie. Wtedy przychodziły mu do głowy rzeczy, na które sam nigdy by nie wpadł, a które w tej sytuacji okazały się zbawienne. Kiedy człowiek podda się Bożemu działaniu, kiedy zgodzi się na to, by być narzędziem - Bóg dokonuje rzeczy niezwykłych. Biskup przytoczył przykład Mojżesza. Był kimś ważnym na dworze faraona. Chciał pomóc swoim rodakom udręczonym w niewoli Egipcjan. Miał zatem ku temu doskonałą okazję, możliwości, predyspozycje. I jak to się skończyło? Zabił Egipcjanina, stał się banitą w oczach króla, obcych w oczach Izraela. Dopiero po latach, kiedy dał się poprowadzić Bogu, dokonał tego, o czym już dawno przestał myśleć. I spróbowałem. Przed różnymi wydarzeniami, które mnie w danym dniu czekały powiedziałem sobie: "Panie, co chcesz, abym dziś uczynił?" To był opłatek. A więc czas składania życzeń. Prosiłem Pana, żeby to, co powiem nie było moimi życzeniami. Ale aby On chciał mówić przeze mnie. I widziałem, jak to działało. Znacznie mocniej niż się spodziewałem. A zrobiłem tak niewiele.
Panie, spraw, abym każdego dnia chciał być narzędziem w Twoich rękach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz