sobota, 19 stycznia 2008

Ostatni wykład...

Ciebie Boga wysławiamy... Zabrzmiało dzisiaj przed południem w seminaryjnej kaplicy. Szósty rok zakończył wykłady. Tradycyjne dzwonienie starą, żeliwną sygnaturką i... radość. Ale też pewien sentyment. Tyle godzin, tylu profesorów, tyle wiedzy. Wielki dług wdzięczności. Wiele wspomnień, które zostaną na całe lata. Ważna część przygotowania do kapłaństwa.
Pewien etap życia zaczyna się zamykać. Coś się kończy. I nie chodzi tu tylko o pusty sentymentalizm, ale o świadomość upływu czasu. Wpisujemy się w ciąg wielu kapłańskich pokoleń, które w ten sam, albo bardzo podobny sposób dziękowały Bogu za lata przekazywanej wiedzy, która jest skarbem wykorzystywanym przez całe dalsze życie. Często skarbem niedocenionym.
Zamyka się też etap znacznie większy. Czas kształcenia, przygotowania. Prawie dwa dziesięciolecia. To niemało. Mnogość osób, którym winniśmy wdzięczną pamięć zlana w jednej modlitwie. Te Deum...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jedno się kończy, inne się zaczyna...
A zaczyna się takie bardziej prawdziwe wejście w wejście w dorosłe życie (choć niby ten dowód od dawna w kieszeni).
Pan Bóg ma dla Twojego życia wspaniały plan... i Jr 29,11
:)