Wczoraj wróciłem z XXVII Przemyskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. 11 dni marszu. 11 dni modlitwy. 11 dni trudu. Wszystko w łączności z Bogiem, Jego Matką i Kościołem świętym. Choć sporą część Pielgrzymki spędziłem na poszukiwaniu noclegów dla grupy oraz w samochodzie (z uwagi na zapalenie ścięgna), to jednak udzieliła mi się niepowtarzalna atmosfera pielgrzymiego szlaku. Ludzie w różnym wieku, od 11 do 81 lat, z różnymi doświadczeniami, problemami, radościami. A jednak tak wiele nas połączyło.
Pielgrzymka to czas dawania świadectwa. Już sam udział w trudzie pielgrzymi jest potężnym świadectwem. Bo po co dzisiaj się tak wysilać, skoro można by dojechać na Jasną Górę w kilka godzin i w dodatku wyszłoby to taniej niż 11 dni forsownego marszu. A jednak... To pielgrzymowanie ma sens. Pielgrzymka to czas dzielenia się wiarą. Czas przypatrywania się swojej wierze, której tak często nie dostaje oraz wierze innych ludzi, starszych i młodszych. Jestem wdzięczny wszystkim pielgrzymom z Grupy św. Brata Alberta za to ich świadectwo, za to, że mogliśmy się wzajemnie ubogacić. Tyle ludzkiej życzliwości, tyle entuzjazmu i radości życia, które mają ogromną moc, zdolną przemieniać oblicze tej ziemi.
Myślę, że warto choć raz w życiu przejść szlakiem pielgrzymki choćby dlatego, aby przekonać się, czy jest się w stanie ofiarować Bogu swoje cierpienie, a przez to przekonać się, że jeszcze wiele jest do zrobienia.
W końcu "wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana" (2 Kor 5,6)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz