czwartek, 27 grudnia 2007

Umiłowany uczeń

Najmłodszy z Apostołów. Od zawsze nosił w sobie pragnienie głębi. To właśnie ono sprawiło, że przyłączył się do uczniów Jana Chrzciciela. Kiedy ten wskazał na Chrystusa, natychmiast za Nim poszedł. Młody chłopak, z wielką gorliwością poszukujący prawdy. Trochę nerwowy, tak że Mateusz nazwał jego i jego brata, Jakuba, synami gromu. Ale przede wszystkim całkowicie oddany Jezusowi. Jezus był całym jego życiem. Był świadkiem najważniejszych wydarzeń ziemskiej wędrówki Jezusa - był w Kanie, podczas wskrzeszenie córki Jaira, na Górze Tabor, w Gestemani - zawsze w pobliżu Mistrza. Podczas Ostatniej Wieczerzy spoczywał na Jego piersi - wsłuchiwał się w bicie serca Zbawcy. Jak prawdziwy syn, przyjaciel. Jako jedyny ze wszystkich Apostołów zwycięsko przeszedł próbę krzyża - nie uciekł, stał na Golgocie do końca. Może dlatego - również jako jedyny z Apostołów - nie musiał pieczętować swojego oddania Jezusowi przez własną, męczeńską śmierć. Jego Jezus nazwał synem Maryi, w jego osobie Ona stała się Matką Kościoła. Potem jako pierwszy po niewiastach przybiegł do pustego grobu. I choć u wejścia przepuścił Piotra - Opokę, to jednak on był tym, który rozpoznał Zmartwychwstałego stojącego na brzegu jeziora. Po wniebowstąpieniu ściśle współpracował ze świętym Piotrem. Nigdy nie miał pretensji, że to właśnie jego wybrał Pan na Księcia Apostołów, choć po ludzku przecież mu się to nie należało.
Św. Jan Apostoł, bo o nim mowa, jest jedną z tych postaci, której zazwyczaj nie dostrzegamy, bo zawsze pozostaje w tle, ale bez której chrześcijaństwo na pewno nie byłoby takie jakie znamy dziś. Bez jego pism nie wiedzielibyśmy o Bogu-Miłości, o ożywczym zdroju, który wypłynął z przebitego boku Jezusa, o Jego woli względem Maryi, o winnym krzewie, dobrym pasterzu i tylu innych fundamentach naszej wiary. To z jego Ewangelii pochodzi zdanie, która Jan Paweł II uznał za najważniejsze zdanie Pisma Świętego - "Prawda was wyzwoli".
Jan jest typem tych uczniów Jezusa, którzy od początku byli Mu wierni, którzy od zawsze trwali przy Mistrzu w cichej kontemplacji. Na czym polegał jego fenomen? Myślę, że tajemnica Jana tkwi w jego imieniu - nie tym, pod jakim znali go mu współcześni. Ale w tym, którym sam siebie określa - uczeń umiłowany, ten, którego Jezus miłował. Właśnie to wyróżnia Jana spośród Apostołów. Ale czy Jezus mógłby miłować jednego ucznia bardziej niż innych? Czy Boży Syn mógłby niesprawiedliwie szafować swoją miłością, uwagą? Nie. Jana wyróżniało nie to, że Jezus kochał go bardziej niż innych, ale to, że on sam najgłębiej zdawał sobie sprawę z Jezusowej miłości. To ona pozwoliła przeżyć mu takie piękne i wspaniałe życie. Teolog Słowa i Bożej Miłości. Wielki w swojej pokorze i ujmujący w swojej wrażliwości. Podobno pod koniec swego życia miał upośledzony zmysł mowy. Wciąż powtarzał tylko dwa słowa: "Miłujcie się!"

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hehe :)

ruska pisze...

A ta świadomość Bożej miłości jest baaaaaardzo ważna :)). Bez niej prawdopodobnie nie było by św. Jana :). Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

jemu też została objawiona wizja końca świata ;D gdybym miał choć malutką cześć miłości Janowej....