niedziela, 30 grudnia 2007

Rodzina

Święta Rodzina. Jezus, Maryja i Józef. Prawda, którą dzisiaj celebrujemy jest przedłużeniem Bożego Narodzenia. Syn Boży stał się człowiekiem, a dokonało się to w rodzinie. Przez to niezwykła rola rodziny została na nowo podkreślona i ugruntowana. Jezus - jako Bóg istniał od zawsze, ale jako człowiek był formowany przez swoich ziemskich rodziców. Nawet nie wiemy, jak wiele z Józefa i Maryi ma w sobie Jezus, o którym czytamy na kartach Ewangelii. Może to właśnie oni nauczyli Go ludzkiej wrażliwości na potrzeby innych, może to właśnie dzięki nim znał ludzkie potrzeby i pragnienia. Może to oni nauczyli Go, że świątynia ma być miejscem modlitwy. Pięknie tę rzeczywistość pokazuje film "Narodzenie".
Dzisiejsza niedziela jest też okazją do tego, aby oddać hołd rodzinie. I tej pojętej uniwersalnie, ale też i tym konkretnym rodzinom, którym tak wiele się zawdzięcza. Jako że o własnej rodzinie nieco trudno jest pisać, bo pewnie nigdy nie oddałoby się słowami tego, co oddać się powinno, pozwolę sobie przywołać w tym miejscu kilka rodzin, które choć są mi bardziej lub mniej obce, w jakiś niezwykły sposób mnie zafascynowały.
Ania i Benek. Spotkałem ich na rekolekcjach Oazy Nowego Życia trzeciego stopnia w Krakowie, w 2000 roku. Opowiadali nam - nieraz zbuntowanym nastolatkom - jak wyglądało ich przygotowanie do małżeństwa oraz jak ewoluuje ich miłość. Dali nam nadzieję, że piękna miłość jest możliwa, także w naszych czasach. Ich dzieci - a mieli ich chyba z sześcioro - wszystkie znały datę swojego poczęcia. Opowiadali też o swoim zbliżeniu seksualnym - zawsze z modlitwą przed i po. I o swoim zawierzeniu. Kiedy poczęło się ich ostatnie dziecko przed Benkiem stanęła wizja utraty pracy. Do tego mieszkanie, w którym żyli było zdecydowanie za małe na normalne życie z piątką dzieci, co dopiero mówić o szóstce. Ale zawierzyli. Na dwa miesiące przed rozwiązaniem Benek znalazł nową, lepiej płatną pracę z mieszkaniem służbowym na 100 metrów kwadratowych. Świadkowie miłości ofiarnej i ufnej. Powtarzali zasłyszaną kiedyś maksymę, która kształtowała i nadal kształtuje ich życie rodzinne: "Twoja miłość bez wymagań mnie psuje. Twoje wymagania bez miłości mnie odstraszają. Twoja wymagająca miłość sprawia, że wzrastam".
Inna rodzina. Równie niezwykła. Mając piątkę wspaniałych dzieci postanowili wraz z nimi utworzyć rodzinę zastępczą. Na dzień dzisiejszy wychowują piątkę nie swoich dzieci, dając im ciepło i miłość, której one nigdy nie doznały. Nie jest to łatwe. Często jest im bardzo trudno. Ale trwają, bo bardzo na serio traktują słowa Jezusa: "Kto przyjmuje jedno z tych małych, Mnie przyjmuje".
Zdrowa, chrześcijańska rodzina jest skarbem często niedocenianym. Ale o ten skarb trzeba dzisiaj szczególnie walczyć, szczególnie zabiegać. Bo naprawdę warto.
Jako diakon, a kiedyś kapłan, czuję się zobowiązany, żeby o tym mówić, pisać a przede wszystkim, żeby wspierać rodziny tak jak tylko potrafię. Rodzino, nie bój się być dzisiaj Bogiem silną! W Nim jest twoje spełnienie.

Brak komentarzy: