Każda Oaza jest inna od poprzedniej. I ta była inna. Inni byli ludzie, inny czas. I ja byłem inny. Dużo przeżyć. Ale chyba najbardziej mogłem doświadczyć, jak Pan scala to, co rozbite, połamane, jak klei to na nowo w jedną całość, niweczy podziały, niezgodę, dysonans ludzkich istnień. W człowieku i między ludźmi.
Widziałem też, ile dobra kryje się w człowieku, a raczej ile dobra może Bóg uczynić w ludzkim życiu, często zniszczonym przez grzech własny albo innych ludzi. Jak wielki jest człowiek, gdy powstaje z upadku, jak wiele może w nim wówczas zdziałać łaska.
Poznałem na nowo tych, których wydawało mi się, że znam. Odkryłem ich oblicza, które zamazane przez szarość codzienności, na Oazie pokazały swoje barwy: dobre i piękne. I znowu poczułem się jak akuszer Bożego wezwania. To chyba najcudowniejsze, co można poczuć.
Kiedy tak przeglądam opisy, blogi i strony uczestników tych rekolekcji dochodzę do wniosku, że to wszystko ma głęboki sens. Choć może nieraz jest to sens ukryty. Że warto dać coś z siebie. Bo często potrzeba tak niewiele. I że charyzmat Ruchu Światło-Życie wciąż działa cuda w sercach jego uczestników. Bo przecież nie robiliśmy niczego nadzwyczajnego.
Na koniec wypada powiedzieć: słudzy nieużyteczni jesteśmy. I to prawda. Ale czy wykonaliśmy to, co mieliśmy wykonać? Czy byliśmy dobrymi narzędziami w rękach Najwyższego? Czy nie przeszkadzaliśmy za bardzo Duchowi Bożemu, który działał w sercach tych młodych?
Powietrzem moim jest obecność Twoja święta w sercu mym. Powszednim chlebem mym Twe żywe słowo dane mi dziś. Bez Ciebie nie mogę już żyć, dla Ciebie me serce chce bić.
7 komentarzy:
Wspaniała notka ;) dająca do myślenia :) koniecznie muszę przeczytać poprzednie . Ja jestem bardzo zadowolona z Oazy :) i na pewno nie odejdę z Ruchu-Światło-Życie :)
Pozdrawiam :) OLa, Jarosław
alleluja :) miałem okazję być uczestnikiem tej oazy :) to co przeżyłem jest moje i tylko moje :) teraz zostaje mi modlitwa za naszą Wspólnotę :) alleluja :)
Alleluja:-)
Czas oazy był wspaniały!!!!
W Moim życiu to był czas przemiany...
No ale jak mówił ks. Mirek czas rekolekcji rozpoczyna się dopiero po powrocie do domu.. teraz okaże się czy ta wspaniała oaza zmieniła coś w moim życiu-postępowaniu:-)...
No i będę pamiętać jeszcze ks słowa:-) Strach nie pochodzi od Pana Boga tylko od szatana...
Tęsknie za Wami-Moją drugą rodziną:-PP
PS. Pozdrowienia z Kramarzówki:-)
super...
Czas spedzony z Bogiem nigdy nie jest czasem straconym Tak czas rekolekcji odbija sie na nas. Oaza i pozniejsze rekolekcje na pustyni są same w sobie juz szukaniem Boga w sobie i we wszystkim. Ludzie uważają że jadą na rekolekcje "naładować akumulatory", a ja sie pytam po co? może Ksiądz mi wyjaśni czyż nie łatwiej Podpiąć sie do Elektrowni Którą jest JEZUS CHRYSTUS?
Cóż. Każda analogia ma więcej różnic niż podobieństw, także ta z elektrycznością. Jednak coś w tym jest. Choć w ciągu roku chodzimy do kościoła, modlimy się, to jednak doświadczamy tego, iż czas rekolekcji jest dla nas szczególnym umocnieniem. Dzieje się tak nie dlatego, że elektrownia słabiej działa w ciągu roku, ale dlatego, że nasze akumulatory nie są tak nastawione na ładowanie. Zatem Twoje pytanie, Patryku, teoretycznie jest jak najbardziej zasadne, praktyka życia wskazuje jednak, że różnie z tym bywa, i że ładowanie akumulatorów jest w pewien sposób usprawiedliwione.
Rok temu to my mieliśmy taka fotkę tylko że w keczupach a tu już rok minął.
Teraz wiem że bardzo dużo mi tamta oaza dała DZIĘKUJE
Prześlij komentarz