poniedziałek, 14 lipca 2008

Moje świadectwo

Każda Oaza jest inna od poprzedniej. I ta była inna. Inni byli ludzie, inny czas. I ja byłem inny. Dużo przeżyć. Ale chyba najbardziej mogłem doświadczyć, jak Pan scala to, co rozbite, połamane, jak klei to na nowo w jedną całość, niweczy podziały, niezgodę, dysonans ludzkich istnień. W człowieku i między ludźmi.
Widziałem też, ile dobra kryje się w człowieku, a raczej ile dobra może Bóg uczynić w ludzkim życiu, często zniszczonym przez grzech własny albo innych ludzi. Jak wielki jest człowiek, gdy powstaje z upadku, jak wiele może w nim wówczas zdziałać łaska.
Poznałem na nowo tych, których wydawało mi się, że znam. Odkryłem ich oblicza, które zamazane przez szarość codzienności, na Oazie pokazały swoje barwy: dobre i piękne. I znowu poczułem się jak akuszer Bożego wezwania. To chyba najcudowniejsze, co można poczuć.
Kiedy tak przeglądam opisy, blogi i strony uczestników tych rekolekcji dochodzę do wniosku, że to wszystko ma głęboki sens. Choć może nieraz jest to sens ukryty. Że warto dać coś z siebie. Bo często potrzeba tak niewiele. I że charyzmat Ruchu Światło-Życie wciąż działa cuda w sercach jego uczestników. Bo przecież nie robiliśmy niczego nadzwyczajnego.
Na koniec wypada powiedzieć: słudzy nieużyteczni jesteśmy. I to prawda. Ale czy wykonaliśmy to, co mieliśmy wykonać? Czy byliśmy dobrymi narzędziami w rękach Najwyższego? Czy nie przeszkadzaliśmy za bardzo Duchowi Bożemu, który działał w sercach tych młodych?
Powietrzem moim jest obecność Twoja święta w sercu mym. Powszednim chlebem mym Twe żywe słowo dane mi dziś. Bez Ciebie nie mogę już żyć, dla Ciebie me serce chce bić.

7 komentarzy:

Ola pisze...

Wspaniała notka ;) dająca do myślenia :) koniecznie muszę przeczytać poprzednie . Ja jestem bardzo zadowolona z Oazy :) i na pewno nie odejdę z Ruchu-Światło-Życie :)


Pozdrawiam :) OLa, Jarosław

Anonimowy pisze...

alleluja :) miałem okazję być uczestnikiem tej oazy :) to co przeżyłem jest moje i tylko moje :) teraz zostaje mi modlitwa za naszą Wspólnotę :) alleluja :)

Anonimowy pisze...

Alleluja:-)
Czas oazy był wspaniały!!!!
W Moim życiu to był czas przemiany...
No ale jak mówił ks. Mirek czas rekolekcji rozpoczyna się dopiero po powrocie do domu.. teraz okaże się czy ta wspaniała oaza zmieniła coś w moim życiu-postępowaniu:-)...
No i będę pamiętać jeszcze ks słowa:-) Strach nie pochodzi od Pana Boga tylko od szatana...
Tęsknie za Wami-Moją drugą rodziną:-PP

PS. Pozdrowienia z Kramarzówki:-)

Anonimowy pisze...

super...

Unknown pisze...

Czas spedzony z Bogiem nigdy nie jest czasem straconym Tak czas rekolekcji odbija sie na nas. Oaza i pozniejsze rekolekcje na pustyni są same w sobie juz szukaniem Boga w sobie i we wszystkim. Ludzie uważają że jadą na rekolekcje "naładować akumulatory", a ja sie pytam po co? może Ksiądz mi wyjaśni czyż nie łatwiej Podpiąć sie do Elektrowni Którą jest JEZUS CHRYSTUS?

SZEMkel pisze...

Cóż. Każda analogia ma więcej różnic niż podobieństw, także ta z elektrycznością. Jednak coś w tym jest. Choć w ciągu roku chodzimy do kościoła, modlimy się, to jednak doświadczamy tego, iż czas rekolekcji jest dla nas szczególnym umocnieniem. Dzieje się tak nie dlatego, że elektrownia słabiej działa w ciągu roku, ale dlatego, że nasze akumulatory nie są tak nastawione na ładowanie. Zatem Twoje pytanie, Patryku, teoretycznie jest jak najbardziej zasadne, praktyka życia wskazuje jednak, że różnie z tym bywa, i że ładowanie akumulatorów jest w pewien sposób usprawiedliwione.

korniczek pisze...

Rok temu to my mieliśmy taka fotkę tylko że w keczupach a tu już rok minął.

Teraz wiem że bardzo dużo mi tamta oaza dała DZIĘKUJE