poniedziałek, 21 lipca 2008

Znaki

Niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: „Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon”. (Mt 12,38-42)

Znak. Jakieś niezwykłe wydarzenie. Rzeczywistość, którą interpretujemy jednoznacznie jako objawienie się Bożej istoty, jako ingerencję Boga w sprawy tego świata. Różne są znaki. Mogą być bardziej lub mniej spektakularne. Jedne są przez wieki uznawane za cud, zjawisko, które nie mieści się w ramach żadnej ludzkiej nauki. Cudowne uzdrowienia, pojawienia się postaci świętych. Ale są też inne znaki. Takie, które pozostają czytelne jedyne dla tego, do kogo są kierowane. Czasem jest to całkiem zwyczajne wydarzenie, dla innych może nawet niezauważalne, ale dla tej jednej osoby, adresata znaku, jest to coś, co na dobre zmienia sposób patrzenia na rzeczywistość z całym impetem wdzierając się w świadomość. Takim znakiem może być usłyszane słowo, przeczytany fragment Pisma Świętego, czyjaś obecność lub tak zwany niespodziewany zbieg okoliczności. To wszystko są znaki.

Trzeba powiedzieć, że jedni ludzie spotykają w swoim życiu wiele znaków, inni nie mają ich wcale. Czy tak jest na pewno? Chyba nie. Wiele zależy od naszej wrażliwości. Człowiek, który ma uszy zamknięte na Boże wołanie, nigdy nic nie usłyszy. Bo Bóg przemawia w ciszy łagodnego powiewu. I trzeba mieć ciszę w sercu, żeby nie przegapić przechodzącego obok Boga. I chyba tak należy rozumieć słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Bóg daje znaki, ale nie takie, jakich oczekuje człowiek. Bóg jest większy od nas wszystkich i to od Niego zależy, jaki będzie znak. Problemem faryzeuszów nie było poszukiwanie znaku, ale niewiara, która sprawiła, że nie dostrzegli największego znaku, jaki Bóg kiedykolwiek dał człowiekowi - Jezusa Chrystusa, Bożego Syna. Czy można prosić Boga o znak, zwłaszcza wtedy, gdy nie ma się pewności co do obranej drogi życia, kiedy nie wie się, czy to, co się aktualnie robi jest słuszne, zgodne z Bożym zamysłem miłości? Myślę, że tak. Ale wtedy to żądanie znaku jest zgoła inne od żądania faryzeuszów. Bo jest pełne wiary w Bożą dobroć, w Bożą opiekę. Faryzeusze otrzymali znak Jonasza. Ale woleli uciec się do podłego kłamstwa i przekupić strażników grobu, by ci rozgłosili fałszywą wieść o wykradzeniu ciała Jezusa. Woleli uciec się do kłamstwa niż przyjąć prawdę znaku, o który sami niegdyś prosili. Tragedia niewiary Izraela.

Co zatem robić? Odpowiedzi udziela św. Paweł:
"Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą." (1 Kor 1,22-24)

Zamiast szukać znaków, trzeba nam głosić Chrystusa. A Boża logika dla człowieka niezgłębiona sprawia, że wtedy znaki mnożą się na naszych oczach. Zupełnie niespodziewanie i nieoczekiwanie. Może dlatego, że Bóg zdecydowanie przerasta nasze największe oczekiwania.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Często zagubieni na rozstaju dróg w życiu oczekujemy znaku na naszej drodze nie wiedząc właśnie, ze tym znakiem jest sam Jezus Chrystus...Głosząc Jego naukę! głosząc Jego- w Jego słowach znajdujemy się bliżej naszego znaku bliżej dobrej drogi-drogi do samego Pana:-) Z Panem Bogiem tylko do celu:-))))

Pozdrawiam ciepło:-*

Ola pisze...

Znaki otrzymuje każdy z nas . Otwarcie naszyh oczu każdego poranka to cud ! Niektórzy widzą tylko problemy .. i mówią, że szczęśliwego życia nie ma, ale Ci, którzy wierzą w Jezusa i głoszą Słowo Boże są szzęśliwy, a może się mylę? Sądzę, że nie . Z Jezusem każdy problem wydaje się mniejszy i mamy siłę, aby go rozwiązać. Każdy dobrze rozwiązany problem jest znakiem od Boga, że cuda nadal są.

gorąco pozdrawiam! :*

Anonimowy pisze...

każdy z nas potrzebuje znaku. chociażby znaku rozpoznania powołania...