wtorek, 11 września 2007

Radykalizm a fanatyzm

Od jakiegoś czasu chodzi za mną ten temat. Jezus wzywa nas do radykalnego pójścia za Nim. Ale prawdziwy radykalizm to złoty środek pomiędzy leniwym i wygodnym laksyzmem z jednej strony a niszczącym i rozszalałym fanatyzmem z drugiej. Jak wszędzie, tak i tu, odnalezienie tego złotego środka nie jest łatwe.

Z pozoru radykał i fanatyk są do siebie bardzo podobni. Obaj budzą jakiś podziw otoczenia, obaj są ludźmi na swój sposób niezwyczajnymi, obaj sporo poświęcają, można powiedzieć, że poświęcają wszystko dla osiągnięcia jakiegoś celu czy dla wierności wyznawanym przekonaniom. Jest jednak coś, co ich zasadniczo różni. Gdy ktoś wykaże radykałowi, że jego przekonania są błędne - radykał zmieni przekonania, choć nie przestanie być radykałem. Przykładem takiego człowieka może być choćby Szaweł z Tarsu, gorliwy faryzeusz, który poświęcał się w służbie Staremu Prawu, a po nawróceniu jeszcze bardziej służbie Chrystusowi i Ewangelii. Fanatyk natomiast przekonań nie zmieni, choćby jego zachowanie miało stać się po prostu śmieszne.

Jednak fanatyk jest śmieszny wyłącznie wtedy, gdy pozostaje sam. Gdy znajdzie się w jakiejś wśród ludzi natychmiast staje się niebezpieczny. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze: fanatyk zazwyczaj staje w obronie jakiejś pomniejszej sprawy, którą uznaję za sprawę najważniejszą. W ten sposób dzieli wszystkich ludzi na tych, którzy służą sprawie i tych, którzy są jej przeciwni. Pierwsi są wyznawcami jedynie słusznej ideologii, drudzy - wrogami, których należy dla dobra sprawy wyeliminować. Dlatego fanatyk zawsze wprowadza niezdrową atmosferę i podziały. Po drugie: fanatyk prawie zawsze rodzi innych fanatyków, gotowych oddać wszystko dla sprawy, choćby nawet nie była ona ich sprawą, tylko sprawą ich mistrza. Powstaje kampania nienawiści, którą fanatycy określają mianem realizacji słów Jezusa: "Nie przyszedłem przynieść pokoju, lecz miecz". W ogóle, fanatycy są absolutnymi mistrzami w dobudowywaniu ideologii do swoich przekonań. To oni są prawdziwymi wieszczami Ewangelii, prawdziwymi katolikami, w ogóle... prawdziwymi. Krótko mówiąc - uznają się za radykałów. A kto się z nimi nie zgadza - jest po prostu konformistą, którego nie warto słuchać.

Prawdziwa batalia rozpoczyna się wtedy, gdy ktoś próbuje przekonać fanatyka do swoich, odmiennych od jego, poglądów. Oczywiście taki ktoś z góry stoi na przegranej pozycji, choćby jego argumenty były jak najbardziej rzeczowe i choćby miał nawet stuprocentową rację. Nie obejdzie się bez ostrej wymiany zdań. A jeżeli adwersarz fanatyka ma w ręku jakieś narzędzie represji, to jego zastosowanie może odnieść odwrotny do zamierzonego skutek - fanatyk szybko uzna się za męczennika, cierpiącego za prawdę... i wzrośnie w siłę.

Jak odróżnić radykała od fanatyka w codzienności? Sprawa, jak powiedziałem nie jest łatwa. Historia zna wiele przypadków, kiedy bądź to w imię walki z fanatyzmem niszczono radykałów, bądź też w imię radykalizmu przyklaskiwano fanatykom. Myślę, że kluczem do wszystkiego jest jak zawsze MIŁOŚĆ. Ona charakteryzuje radykała, który nie potrafi nienawidzieć w obronie swojej prawdy. Może co najwyżej kochać przez łzy. Bo właśnie on staje się podobny do największego Radykała, jakiego nosiła ziemia - Jezusa Chrystusa.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

trudne to do zrozumienia...wychodzi na to że po prostu miłość jest najważniejsza

Trudzik pisze...

"Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu".

Anonimowy pisze...

no tak. nic nie dodam, bo byłoby to tylko lanie wody z mojej strony. zgadzam się ze wszystkim.
w związku z tym pozostaje sie tylko do tego ustosunkować czy jestem/eś fanatykiem czy radykałem?



A wiadomo że opinia o sobie nie zawsze będzie do końca obiektywna...