poniedziałek, 17 września 2007

Drodzy młodzi przyjaciele :)

Jak można łatwo zauważyć ostatnio moja gorliwość blogotwórcza dość mocno zmalała. No cóż. Bywa. Ten post będzie dość nietypowy, ponieważ postanowiłem opublikować w nim moją jutrzejszą homilię, którą mam wygłosić do młodzieży z racji jej święta patronalnego. W związku z powyższym będę bardzo wdzięczny tym spośród Czcigodnych Czytelników, którzy zdąża przeczytać niniejszą wypowiedź do jutra, do godziny 15:00 za konstruktywne komentarze i uwagi. A więc, do rzeczy:

Umiłowani w Chrystusie Panu, siostry i bracia
Zwłaszcza Wy, drodzy młodzi, którzy obchodzicie dzisiaj swoje święto patronalne

Dzisiejsza Ewangelia chyba najdokładniej odzwierciedla to, co stało się treścią życia św. Stanisława Kostki, Patrona dnia dzisiejszego i Waszego Patrona. Oto dwunastoletni Jezus, bez wiedzy Maryi i Józefa, po zakończonym święcie Paschy pozostaje w jerozolimskiej świątyni. Jak wszystkie wydarzenia z życia Jezusa, tak i to nie zostało zapisane przez św. Łukasza przypadkowo. Ewangeliście nie chodziło tylko o przedstawienie faktu, historyczne oddanie biegu wydarzeń. Chodziło mu o coś znacznie ważniejszego. Jezus pozostający w świątyni mówi nam, że właściwa hierarchia wartości to ta, na której szczycie stoi sam Bóg. Choć miłość i szacunek wobec rodziców są bardzo ważne, to jednak nie mogą przysłaniać nam Boga, nie mogą sprzeciwiać się Jego woli. W realizacji Bożej woli Jezus jest bezkompromisowy. Wiedział przecież, że Jego ziemscy rodzice będą poszukiwać Go z bólem serca, wiedział, że Jego decyzja sprawi im przykrość. Jednak wypełnianie woli Ojca jest ważniejsze. „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Ewangelista pisze, że Maryja i Józef nie zrozumieli tych słów. Z podobnym niezrozumieniem spotkał się św. Stanisław. On także ponad miłość rodziców przedłożył miłość wobec Boga, bo wiedział, że prawdą jest to, o czym mówił św. Augustyn: „Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu”

Młodość jest niewątpliwie pięknym czasem. To czas pewnej beztroski, ale także czas dojrzewania, dorastania do ważnych i trudnych wyborów, do podejmowania odpowiedzialności. Młodość jest nie tylko darem. Jest także zadaniem! Musimy zdać sobie sprawę z tego, że nasze życie jest wielkim polem bitwy. Walka toczy się między dobrem a złem, toczy się nieustannie. I nie możemy jej przegrać. Co zrobić, aby wygrać swoją młodość? Co zrobić, by nie stała się zarzewiem klęski, ale otworzyła przed młodym człowiekiem drzwi szczęśliwej dorosłości, szczęśliwego życia?

22 października 1978 roku. Msza święta inaugurująca jeden z najbardziej zaskakujących pontyfikatów w dziejach Kościoła. Cały świat z zaciekawieniem czeka na słowa, które wypowie Papież z Polski. Co ma do powiedzenia światu Jan Paweł II? „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. Słowa te zapamiętał cały świat. Papież wołał przez prawie 27 lat swego pontyfikatu, wołał i nie ustawał, chociaż jego głos fizycznie stawał się coraz słabszy, aż w końcu Papież zaczął przemawiać wyłącznie swoim cierpieniem.

I przyszedł ten pamiętny kwiecień 2005 roku. Wszyscy doskonale pamiętamy ten czas. Łzy, smutek, poczucie osamotnienia. I nowe konklawe, nowa nadzieja, nowe oczekiwanie na słowa nowego Następcy Świętego Piotra. Co nowego powie światu Papież z Niemiec? I cały świat usłyszał praktycznie te same słowa:
Czyż my wszyscy nie boimy się w jakiś sposób, że jeśli pozwolimy całkowicie Chrystusowi wejść do naszego wnętrza, jeśli całkowicie otworzymy się na Niego, to może On nam zabrać coś z naszego życia. Czyż nie boimy się przypadkiem zrezygnować z czegoś wielkiego, jedynego w swoim rodzaju, co czyni życie tak pięknym? Czyż nie boimy się ryzyka niedostatku i pozbawienia wolności? Jeszcze raz papież pragnie powiedzieć: nie! Kto wpuszcza Chrystusa nie traci nic, absolutnie nic z tego, co czyni życie wolnym, pięknym i wielkim. Nie! Tylko w tej przyjaźni otwierają się na oścież drzwi życia. Tylko w tej przyjaźni rzeczywiście otwierają się wielkie możliwości człowieka. Tylko w tej przyjaźni doświadczamy tego, co jest piękne i co wyzwala. Tak też dzisiaj chciałbym z wielką mocą i przekonaniem, począwszy od doświadczenia swojego długiego życia, powiedzieć wam, droga młodzieży: nie obawiajcie się Chrystusa! On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej. Tak! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie.”

Może warto zadać sobie dzisiaj jedno pytanie: czy dotarł do mnie ten głos? Czy w Chrystusie szukam swojego szczęścia? Jak wygląda moje życie modlitwy? Czy znajduję czas, aby pochylić się nad słowem Bożym? Jak wygląda moje życie sakramentalne? Czym jest dla mnie Eucharystia? Czy zdobywam się na wysiłek szukania Jezusa w mojej codzienności, czy za Nim tęsknię, czy otworzyłem Mu już drzwi swojego serca?

Kochani, żyjemy w trudnych czasach. Świat chce nas omotać swoim wpływem, odsunąć nas od Boga. Podsuwa przeróżne miraże łatwego, przyjemnego życia, mami swoim powabem. I bardzo często mu się udaje. Jak uchronić się przed pułapkami złego? Gdzie jest miejsce, w którym młody człowiek może konsekwentnie kroczyć za Chrystusem odrzucając piętrzące się przed nim złe propozycje świata? Jest takie miejsce. Jest nim konkretna wspólnota wierzących, a więc Kościół, a w nim małe grupy. Grupy ludzi, którzy się znają, którzy mają ten sam cel: być z Jezusem, czynić Go sensem swojego życia, fundamentem, na którym buduje się swoją osobowość. W każdym z nas jest bardzo silna potrzeba akceptacji. Chcemy być lubiani, chcemy czuć się potrzebni, doceniani. I to nie jest zła potrzeba. Jednak świat każe nam dla niej niejednokrotnie wyrzec się tego, co najważniejsze: przyjaźni z Chrystusem. Bo jeśli nie zapalisz pierwszego papierosa, jeśli nie napijesz się alkoholu, jeśli nie sięgniesz po coś jeszcze gorszego, to nie będziesz dzieckiem tego świata, to poczujesz, czym jest samotność wśród tłumu, poczujesz gorzki smak odrzucenia. Bez wspólnoty, bez ludzi, którzy tak jak ty zdobyli się na odwagę wierności zasadom Ewangelii, nie będziesz w stanie oprzeć się propagandzie zła, która jak walec, z dnia na dzień przetacza się po sercach i sumieniach tylu twoich rówieśników. Tylko w małej grupie, tylko pośród ludzi wiary chrześcijanin może dzisiaj odnaleźć potrzebną dla niego pomoc do tego, by budować swoje życie na skale, którą jest Chrystus. Nie lękajcie się więc przynależeć do Chrystusa, przynależeć do małej grupy. I nie jest ważne to, jak się ona nazywa, kto ją prowadzi. Ważne jest, że działa w niej Chrystus, że On jest w niej najważniejszy, że wszystko ku Niemu prowadzi i do Niego zmierza. Wolą Bożą jest wasze uświęcenie! Pierwszym krokiem do realizacji tej Bożej woli niech będzie Wasz czynny udział w życiu wspólnoty.

Na koniec wsłuchajmy się raz jeszcze w słowa, które skierował do młodych Benedykt XVI w czasie swojej Pielgrzymki do Polski:

„Moi Przyjaciele, nie lękajcie się postawić na Chrystusa! Tęsknijcie za Chrystusem, jak fundamentem życia! Rozpalajcie w sobie pragnienie tworzenia waszego życia z Nim i dla Niego! Bo nie przegra ten, kto wszystko postawi na miłość ukrzyżowaną wcielonego Słowa.”

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Śliczne. Czyż nie boicie się.... no pewnie. Proszę o tę homilię w mp3.

Anonimowy pisze...

hehe:D jeśli możliwe to też bym chciał nagranie tego kazania. "nie lękajcie sie" zbyt często zadajemy pytanie co jeśli? co sie stanie? czy dam rade? Jezus ma prostą odpowiedz :D

SZEMkel pisze...

Na szczęście nikt nie nagrywał. Przynajmniej nic o tym nie wiem. Pozdrawiam. ;]

Anonimowy pisze...

Krzysiu, teraz wszyscy wszystkich nagrywają, tak więc nie zdziw się jak sie pojawią "taśmy Szemkela" :) Ale tasmy z takim nagraniem to nie wstyd, to duma :) Pozdrawiam i zycze nastepnych tak udanych kazan!!!