niedziela, 5 sierpnia 2007

Jak ziarnka piasku

W jednym ze swoich opowiadań Bruno Ferrero przytacza taką oto historię:

Trzynastoletni Tomek spacerował plażą razem ze swą matką.
W pewnej chwili zapytał:
- Mamo, jak można zatrzymać przyjaciela, kiedy w końcu uda się go zdobyć?
Matka zastanowiła się przez chwilę, potem schyliła się i wzięła dwie garście piasku.
Uniosła obie ręce do góry; zacisnęła mocno jedną dłoń: piasek uciekał jej między palcami i im bardziej ściskała pięść, tym szybciej wysypywał się piasek.
Druga dłoń była otwarta: został na niej cały piasek.
Tomek patrzył zdziwiony, potem zawołał:
- Rozumiem!

Na kanwie tej opowiastki chciałbym się zastanowić nad jednym z czynników totalnie niszczących przyjaźń. Jest nim zazdrość i związane z nią pożądanie. Bardzo dobrą definicję pożądania podał w jednej ze swoich książek ks. prof. Józef Tischner, którego zresztą będę coraz częściej cytował na tym blogu. Napisał on, że pożądanie to pragnienie stania się jedynym źródłem zaspokojenia potrzeb drugiej osoby. A więc nie chodzi tu wyłącznie o pożądanie w sensie seksualnym, bo tak je najczęściej rozumiemy, ale o chęć przywłaszczenia sobie drugiego człowieka, bardzo często ukrywaną pod płaszczykiem dobroczynności. Przykład: chcę pomóc mojemu przyjacielowi, gdy ma on jakiś problem, ale nie mogę znieść, gdy mój przyjaciel rozwiązuje swój problem bez mojej wiedzy, a już broń Boże, żeby szedł z nim do kogoś innego. Chcę mu poświęcać swój czas, ale nerki mi drżą, kiedy on spędza swój czas z kimś innym. I wydaje mi się, że to on jest ten zły, bo przecież ja chcę dobrze...

Zazdrość. Violetta Villas śpiewała kiedyś: "nie ma miłości bez zazdrości". Melodia wpadająca w ucho, ale tekst zupełnie nieprawdziwy. Jeżeli przyjmiemy, że przyjaźń to jedna z subtelniejszych form miłości, to musimy dodać załącznik, że prawdziwa przyjaźń jest absolutnym zaprzeczeniem i przeciwieństwem zazdrości. Zauważyłem w swoim życiu jeszcze jedną prawidłowość - kiedy chciałem mieć przyjaciół, kiedy ich szukałem to najczęściej byłem sam. Wtedy szedłem do kaplicy i starałem się wypełnić pustkę, jaka we mnie była, Bogiem. A potem, nie wiadomo skąd, gromadzili się wokół mnie wspaniali ludzie.

Przyjaciel ufa swojemu przyjacielowi. Ufność wcale nie oznacza zwierzania się ze wszystkich swoich, mniejszych lub większych, tajemnic. Polega raczej na przekonaniu, że przyjaciel nie zdradzi. Ksiądz Profesor Tischner pisał, że u podstaw relacji międzyosobowej leży założenie, że ten drugi mnie nie zabije. Zdrada jest właśnie takim zabójstwem, jest zabójstwem duszy, oczywiście w przenośnym sensie. I to właśnie zdrada jest czynnikiem, który niszczy przyjaźń z wyjątkową prezycją i okrucieństwem. Czy możliwe jest kontynuowanie przyjaźni, gdy przyjaciel zdradził? Jest możliwe, ale bardzo trudne. Ludzie w przyjaźni doznają prócz mnóstwa pozytywnych wrażeń także wiele zranień. Zdrada jest zranieniem, które najtrudniej wyleczyć. Przykładem takiej przyjaźni jest relacja Jezusa z Judaszem. Kiedy zdrajca przyszedł z kohortą do Getsemani Jezus mu powiedział: "Przyjacielu, po coś przyszedł?" (Mt 26,50), chociaż doskonale wiedział, po co Judasz przyszedł i że właśnie dokonuje się najsławniejsza zdrada w dziejach świata. Dla Jezusa jednak Judasz był przede wszystkim przyjacielem, który się pogubił. Ale wróćmy do ufności. Ta ufność polega między innymi na tym, żeby dać przyjacielowi totalną wolność, żeby zaryzykować, że przyjaciel odejdzie. Otworzyć dłoń pełną piasku. Bez takiej ufności nie można budować prawdziwej przyjaźni.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Otworzyć dłoń pełną piasku...pełna ufność w przyjaźni to bardzo ważne

Anonimowy pisze...

Tak, przyjaźń jest piękna ...
pozdrawiam w Panu +

Maryś pisze...

No tak, przyjaźń jest piękna ;) Wiele zmienia w naszym życiu fakt, że mamy kogoś z kim możemy otwarcie o wszystkim pogadać, bo taką właśnie osobą powinien być prawdziwy przyjaciel. Kiedyś, gdy byłam osobą baaaardzo nieśmiałą nie miałam żadnych przyjaciół, nie potrafiłam z nikim rozmawiać otwarcie (jeśli już z kimś rozmawiałam) i wszelkie żale i trudności życiowe dusiłam w sobie.. Gdy poznałam moją najlepszą przyjaciółkę Kamilę wszystko się zmieniło i przede wszystkim ja się zmieniłam, wydaje mi się że na lepsze :P Cóż co do przyjaźni to również uważam, że taka zbytnia natarczywość szkodzi przyjaźni, choć nam się wydaje ze to ja wzmocni np.Chodzenie wszędzie krok w krok za swoim przyjacielem, wściekanie się gdy pójdzie z kimś innym gdzieś(bo przecież to jest tylko mój przyjaciel) itd. Sama kiedyś się tak zachowywałam (egoistycznie)i nauczyłam się z czasem że to może bardziej zaszkodzić niż pomóc:P Troszkę dziś bezsensownie pisze.. ale tak chciałam coś od siebie dodać;P Pozdrawiam